Znacie może film "Ale ja jestem cheerleaderką", znany też w Polsce pod głupawym i upupiającym* tytułem "Cheerleaderka"? Ogólnie film traktuje o "leczeniu homoseksualizmu" i jest komedią, więc owo "leczenie" jest tam przedstawione w bardzo karykaturalnej postaci. W filmie osoby ową orientację "leczące" dość typowo utożsamiają homoseksualność z zaburzeniem identyfikacji płciowej, więc część "leczenia" to nauka "prawidłowych ról płciowych" - no to jazda, wygląda to powalająco:

1. Na starcie różowe i niebieskie mundurki, poza tym choćby dla dziewcząt sypialnia, w której nawet lalce Barbie zrobiłoby się niedobrze.

2. Zajęcia dla dziewcząt: obsługa lalki-niemowlęcia, mycie podłogi różową szczotką.

3. Zajęcia dla chłopców: sport, musztra i brutalność - wygląda tym bardziej powalająco, że panowie "leczący" się w ośrodku są zwykle karykaturalnie przegięci.

Kiedy czytam o "nauce męskości", zaraz przed oczyma staje mi ten ośrodek a la domek dla lal z "Ale ja jestem cheerleaderką"... Polecam film, jest powalający w swoim znęcaniu się nad stereotypami.

* Moje pretensje do tego tytułu: w moim odczuciu taki uproszczony tytuł niedobrze się kojarzy - bardzo popkulturowo, gwiazdorsko i głównonurtowo, a to jednak jest film LGBT... może nie jakiś strasznie ostry, ale na pewno ideologiczny.

Ale może przez to jakaś poszukiwaczka n-tego filmu o amerykańskich trędi czirliderkach trafi na takie wywrotowe kino... ;)